Od pierwszego spróbowania zakochałam się w tapenadzie. To są zdecydowanie moje smaki. Wyrazista w smaku, lekko czosnkowa, z kaparami..hmmm wszystkie ulubione składniki w jednym. Polecam na pieczywko, do warzyw i jako marynatę do mięs (kurczak w niej jest boski). Zapraszam do przepisu :).
Sposób przygotowania: 1. Nie ma tu wielkiej filozofii :). Czosnek obieramy, skórkę cytryny parzymy. Oliwki, kapary i anchois odsączamy z zalew. 2. Wszystkie składniki miksujemy blenderem na gładką masę. 3. Podajemy jak tylko chcemy - z pieczywem, warzywami...opcji jest wiele :).
Nie do końca byłam przekonana do pasztetów bezmięsnych, ale lubię próbować nowych smaków. Muszę przyznać, że pasztet z soczewicy wyszedł obłędnie :). Nie spodziewałam się takiego wyrazistego smaku. Na 100% będę do niego dodawała nowe składniki, dlatego też przepis podzielę na bazę i dodatki, byście sami mogli komponować smak pasztetu.
Składnik: (na 6 kokilek) Baza : - 1 szklanka czerwonej soczewicy Sante - 2 szklanki wody - liść laurowy - 2-3 ziarenka ziela angielskiego - 2 cebule - 2 marchewki - kawałek selera naciowego - 1 por (bez zielonych części) - 1 korzeń pietruszki - 1/2 natki pietruszki - 3 jajka - 1 łyżka oliwy z oliwek
Sposób przygotowania : 1. Soczewicę gotujemy w 2 szklankach wody razem z liściem laurowym i zielem, aż ziarna zaczną się rozpadać. 2. Warzywa myjemy i obieramy. Cebulę, seler, por, pietruszkę, imbir, marchewkę i czosnek siekamy, bądź ścieramy na tarce (nigdy nie siekajcie cebuli w robocie kuchennym!- będzie gorzka). 3. Warzywa podsmażamy na oliwie z oliwek. Po lekkim podsmażeniu dodajemy wino, gałkę, chilli i dusimy przez około 10-15 minut. 4. W dużej misce mieszamy soczewicę (pamiętajcie by wyjąć ziele i liść) z warzywami i dokładnie mieszamy. Dodajemy sól i pieprz do smaku (oczywiście przed dodaniem jajek) i posiekaną natkę pietruszki.
5. Kokilki smarujemy olejem kokosowym. Do masy dodajemy jajka, dokładnie mieszamy i wykładamy do kokilek. Wierzch posypujemy mieszanką otrąb i posiekanych orzechów nerkowca. 6. Pieczemy przez 45 minut w 190 stopniach.
Uwielbiam ciasto jogurtowe, ale zawsze muszę je trochę ''udoskonalić''. Tym razem wersja z nektarynkami....bo te miałam pod ręką. Myślę, że spokojnie można je zastąpić innymi ulubionymi owocami :).
Składniki (na tortownicę 26 cm): - 360 g mąki - 200 g cukru - 1 łyżeczka esencji waniliowej - 2 łyżeczki proszku do pieczenia - 1/3 szklanki oleju - 2 jajka - 1 szklanka jogurtu naturalnego - 2 szklanki drobno pokrojonych owoców (nie polecam owoców z dużą ilością wody)
Sposób przygotowania: 1. Mąkę i proszek do pieczenia przesiewamy przez sito, (ciasto będzie lekkie i puszyste), do dużej miski , dodajemy cukier. 2. W osobnej misce żółtka, olej, jogurt i esencję dokładnie łączymy. Dodajemy całą masę do mąki. Białka ubijamy na sztywną pianę. Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. 3. Do masy dodajemy jogurt. Myjemy owoce i kroimy na małe kawałki, dodajemy do masy i dokładnie mieszamy.
4. Powoli do masy dodajemy pianę. Wykładamy masę do tortownicy. Pieczemy ciasto przez 45 minut. 5. Po przestygnięciu możemy posypać ciasto cukrem pudrem :). Smacznego!